Wspomnienia
Wanda Leszczyńska – pracownik Biblioteki Pedagogicznej w Ostrołęce filii w Makowie Mazowieckim w latach 1972 – 1993, od 1973 r. kierownik tej placówki. Wcześniej nauczycielka nauczania początkowego i języka polskiego. Przeszkolenie bibliotekarskie zdobyła kończąc Studium Specjalne w Olsztynie. W 1983 r. ukończyła studia bibliotekarskie magisterskie na WSP w Olsztynie. Od 1990 była doradcą metodycznym nauczycieli bibliotekarzy szkolnych. W 1993 r. odeszła na emeryturę. Mieszka w Makowie Maz.
Do roku 1975 biblioteki pedagogiczne powiatowe podlegały merytorycznie Wojewódzkiej Bibliotece Pedagogicznej w Warszawie. Tam spotykałam się na naradach z ówczesną dyrektor Biblioteki Pedagogicznej Powiatowej w Ostrołęce p. Marią Kruczyk.
Po reformie administracyjnej kraju w 1975 r. Pedagogiczna Biblioteka Powiatowa w Ostrołęce przekształciła się w wojewódzką, a biblioteki: w Makowie Maz., Ostrowi Maz., Przasnyszu i Wyszkowie stały się filiami jej i tak jest do dziś. Na narady i szkolenia jeździłam odtąd do Ostrołęki. Tam też składało się sprawozdanie okresowe i roczne z pracy biblioteki filialnej.
Pani Marii Kruczyk zawdzięczam to, że namówiła mnie na podjęcie studiów magisterskich, które ukończyłam, mimo bardzo trudnej sytuacji rodzinnej, jaką wtedy miałam.
Panią Wandę Załuskę wspominam bardzo ciepło. Ceniłam ją za wysoką kulturę osobistą i takt.
Z p. Danutą Łatą i kierownikami filii współpracowałam jako doradca metodyczny.
W lokalach bibliotek pedagogicznych, które wyżej wymieniłam, organizowałam m.in. spotkania z nauczycielami, bibliotekarzami szkolnymi i zawsze mogłam liczyć na pomoc ze strony kierownictwa i pracowników.
Obecnie jestem wyłącznie na emeryturze, ale z Biblioteką Pedagogiczna w Ostrołęce mam nadal kontakt. Jestem zapraszana na spotkania z okazji Dnia Nauczyciela, a od trzech lat biorę udział w świetnie zorganizowanych wycieczkach turystycznych. Wycieczki to moja pasja od dziecka, którą staram się kontynuować, nawet mimo przeszkód natury zdrowotnej. Wspólne wyjazdy integrują nas, pozwalają lepiej się poznać i wywołują wspomnienia. Jestem wdzięczna obecnej dyrektor biblioteki – p. Annie Grabowskiej, że mogę w tych wyjazdach uczestniczyć.
Cieszę się bardzo z faktu, że Biblioteka Pedagogiczna w Ostrołęce i jej filie mają skomputeryzowane w całości zbiory biblioteczne, stanowiąc tym samym jedną sieć. Czytelnik może obecnie bardzo szybko znaleźć potrzebną mu informację dotyczącą zbiorów każdej z tych bibliotek. Może też skserować potrzebne mu materiały, zarówno z książek jak i z czasopism.
Pisząc monografię biblioteki pedagogicznej w Makowie Maz. jako pracę magisterską zawarłam we wnioskach pewne postulaty na przyszłość. Obecne działania bibliotek przerosły moje wcześniejsze oczekiwania.
Kiedy usłyszałam, że w ramach oszczędności los bibliotek pedagogicznych może być niepewny, zastanawiałam się nad sensem tych decyzji, do których oby nie doszło. To znaczyłoby zaprzepaszczenie wysiłków i dorobku wielu pokoleń bibliotekarzy, którzy z poświęceniem, nie licząc często godzin pracy, organizowali zaplecze naukowe dla kadr nauczycielskich oraz młodzieży uczącej się, a głównie studiującej w trybie zaocznym.
Mam nadzieję, że placówki te przetrwają i będą dalej służyć społeczeństwu.
Jadwiga Markowska – pracownik Biblioteki Pedagogicznej w latach 1977-1991, kierownik czytelni od 1981r. Wcześniej nauczycielka języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 2. Przeszkolenie bibliotekarskie zdobyła w 1983 r. W roku 1991 odeszła na emeryturę. Mieszka w Ostrołęce.
W Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Ostrołęce przepracowałam 11 lat na pełnym etacie jako nauczyciel bibliotekarz oraz 3 lata w wymiarze 3/4 etatu będąc już na emeryturze. Pracę rozpoczęłam 1 grudnia 1977r. przechodząc ze Szkoły Podstawowej nr 2 Ostrołęce, gdzie byłam nauczycielką języka polskiego.
Biblioteka wówczas mieściła się w starym szpitalu przy ulicy Szpitalnej. Warunki lokalowe były bardzo ciężkie wręcz prymitywne. Budynek przypominał ruinę. Brak kanalizacji, wodociągu. Ogrzewanie zajmowanych pomieszczeń stanowiły piece akumulacyjne, które z powodu przestarzałej instalacji elektrycznej bardzo często przestawały działać. Wzywani byli odpowiedni fachowcy, aby to źródło grzewcze mogło działać. Kończąc pracę o godz. 18.00 dyżurująca bibliotekarka musiała pamiętać o odłączeniu pieców od sieci, aby zachować w ten sposób bezpieczeństwo. Aby zagotować wodę na herbatę lub kawę, umyć szklanki czy ręce musiałyśmy wcześniej przynieść w wiadrach wodę z budynku usytuowanego przy ul. T. Kościuszki, w którym mieściły się biura niektórych wydziałów milicji obywatelskiej. W tym budynku korzystałyśmy również nie tylko z wody, ale i urządzeń sanitarnych. Z powodu nielegalnego pobierania wody i użytkowania ubikacji nie spotkały nas ze strony właścicieli żadne nieprzyjemne zajścia. Najwyraźniej rozumieli naszą sytuację i związane z tym potrzeby. Wielu pracowników milicji, bądź ich dzieci, studiowało na różnych uczelniach często na kierunkach pedagogicznych, psychologicznych, resocjalizacji, więc na zasadzie dobrego sąsiedztwa byli naszymi czytelnikami. Starałyśmy się w sposób profesjonalny i życzliwy zaspokoić ich potrzeby czytelnicze.
Mimo ciężkich warunków lokalowych biblioteka funkcjonowała przez sześć dni w tygodniu w godzinach od 8.00 – 18.00. Przez długi czas byliśmy jedynymi użytkownikami tego budynku. Nieszczelne drzwi i okna, woda w piwnicach powodowały wilgoć i zagrzybienie ścian i sufitów. Szpital był w pewnym sensie pustostanem przeznaczonym do kapitalnego remontu. Różne instytucje, w tym miejska biblioteka, które urzędowały pod tym adresem zostały przeniesione do innych lokali w mieście. Przez dłuższy okres jedynie PBW zasiedlała ten lokal.
W tym czasie dyrektorem biblioteki była pani Wanda Załuskowa. Prócz niej zatrudnione były panie: Barbara Załuska, Jadwiga Podleś, Elżbieta Żebrowska, Jadwiga Markowska. Po pewnym czasie zatrudnione zostały panie – Władysława Kołakowska i Danuta Łata.
Zarówno pani dyrektor jak i wszystkie pozostałe pracownice starałyśmy się mimo wszystkich uciążliwości, stworzyć naszym czytelnikom dobrze zaopatrzony księgozbiór i estetycznie urządzić wszystkie pomieszczenia. Oprócz wypożyczalni była czytelnia z księgozbiorem podręcznym i dużą ilością czasopism. Trzeba pamiętać, że były to czasy sprawiające trudność w kupieniu odpowiedniej prasy i czasopism nie wspominając o czasopismach fachowych. W pomieszczeniach bibliotecznych znajdowało się bardzo dużo hodowanych przez nas kwiatów doniczkowych. W sezonie wiosenno – letnio – jesiennym do wazonów przynosiłyśmy kwiaty cięte z własnych ogródków.
Zależało nam bardzo na tym, żeby miejsce spotkań czytelnika z książką i czasopismem odbywało się w marę możliwości w warunkach estetycznych, pozytywnie kojarzonych z odwiedzinami.
W tym okresie Ostrołęka była województwem. Miejscowości szkół na pograniczu kurpiowsko – mazurskim były w znacznym oddaleniu od PBW. Nauczyciele zazwyczaj nie byli posiadaczami aut, a połączenia autobusowe nie sprzyjały częstym odwiedzinom Ostrołęki i biblioteki. A potrzeby kontaktu z biblioteką były duże, ponieważ w tym czasie bardzo dużo pedagogów studiowało w systemie zaocznym. Rozumiejąc potrzeby i trudności wyżej wymienione zorganizowałyśmy formę biblioteki objazdowej. Biblioteka była posiadaczem samochodu nysa i etatu kierowcy. Nie było więc przeszkód transportowych.
Po wcześniejszym telefonicznym kontakcie z dyrekcją szkół w uwzględnionym terminie przywoziłyśmy wyselekcjonowany księgozbiór przydatny dla nauczycieli studiujących, ale i dla tych, którzy już studia mieli ukończone. Tą formą wypożyczeń objęłyśmy szkoły z Kadzidła, Łysych, Myszyńca, Czarni, Dąbrów, Rozłóg, Klonu, Występu, Faryn, Lipnik i innych.
Pozyskiwałyśmy nowych czytelników dostarczając potrzebne lektury, zbierałyśmy zamówienia na interesujące dane osoby książki. Zgłaszane potrzeby realizowałyśmy podczas kolejnych odwiedzin. Wyjazdy w teren były czynnościami pracownic – Jadwigi Podleś, Elżbiety Żebrowskiej, Jadwigi Markowskiej.
Pragnę zaznaczyć, że oprócz pozytywów tych wypożyczeń występowały i trudności w odzyskaniu wypożyczonych pozycji. Przyczyny były różne, np.: zmiana miejsca pracy i zamieszkania czy zwyczajna niefrasobliwość w traktowaniu cudzej własności.
Osobiście bardzo lubiłam te wyjazdy. Przyjeżdżając do danej szkoły wprowadzałyśmy pewien rodzaj fermentu, ale takiego pozytywnego, twórczego. Z innego powodu cieszyłam się na wyjazd do Klonu. W tamtym czasie była to piękna wieś skansen. Stare drewniane domy o bardzo ciekawej i funkcjonalnej architekturze. W podobnym stylu zabudowania gospodarcze – obory, stodoły, spichlerze. Byłam zauroczona scenerią tej miejscowości. Zdawało mi się, że są to dekoracje, scenografia przygotowane na potrzeby jakiegoś filmu. Słowem miejsce urokliwe, niespotykane.
Bezpośrednią opiekę nad biblioteką z ramienia kuratorium sprawował pan Eugeniusz Nałęcz. Nasz pan kurator to filolog, humanista, erudyta. W sposób profesjonalny obserwował naszą pracę i w sposób właściwy oceniał starania i wysiłki na rzecz doskonalenia własnego warsztatu pracy w zakresie czytelnictwa oraz udzielania pomocy nauczycielom bibliotekarzom szkół podstawowych i średnich. Był naszym stałym czytelnikiem. Zdarzało się, że pożyczał mi pozycje z własnych zbiorów. Pamiętam, że pożyczałam panu kuratorowi, z własnych zbiorów bibliotecznych, „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza. Była to pozycja niedostępna w tamtym czasie na rynku wydawniczym.
W roku 1981 biblioteka przeniosła się do lokalu przy ulicy Gorbatowa do tzw. pałacyku. Radość była wielka. Duża powierzchnia użytkowa, czytelnia, magazyny, osobne pomieszczenia dla działu opracowań, gabinet dla dyrekcji. Budynek nowy, ogrzewany, woda kanalizacja. Słowem inny świat. Przybyło etatów. Przyszły nowe panie do pracy. W tym czasie odeszła na emeryturę dyrektor Wanda Załuska. Jej miejsce zajęła pani Maria Kruczyk.
Po przeprowadzce zostałam awansowana na stanowisko kierownika czytelni. Z chęcią i radością organizowałam pracę. Czytelnia była czynna sześć dni w tygodniu w godz. 8.00 – 18.00. Obsługiwałam w niej czytelników wspólnie z p. Elżbietą Żebrowską. Podzielone były godziny pracy między nami. Dyżury jednoosobowe. Bardzo miło wspominam ten okres pracy. Współpraca i wzajemne relacje z koleżanką Elżbietą Żebrowską były koleżeńskie, a nawet serdeczne. Troszczyłyśmy się o perfekcyjną obsługę czytelników i o estetykę tego miejsca. Porządek i ład, oraz przejrzystość zbiorów, dużo kwiatów, piękne ceramiczne wazony – to wszystko składało się na to, że wszystko robiło dobre wrażenie na użytkownikach. W sierpniu 1984 r. pani Elżbieta odeszła do pracy w szkole nr 7 na etat nauczycielki polonistki. Rozstałyśmy się w przyjaznej, życzliwej atmosferze.
Po kilku latach z ulicy Gorbatowa biblioteka przeniosła się do budynku – też pałacyku – przy ul. Traugutta 7. Warunki jeszcze lepsze, no i bardzo korzystna lokalizacja. W bliskim sąsiedztwie dużo szkół, a więc i możliwości współpracy zwiększyły się. Czytelnia urzędowała na parterze w pięknym pomieszczeniu dla czasopism, ze stolikami dla czytelników, katalogami i przylegającym pokoju, w którym zgromadzony był księgozbiór podręczny. Korzystając ze znajomości z panią kierownik Czytelni BPW w Olsztynie zamówiłyśmy bardzo funkcjonalne regały na czasopisma, stoliki, krzesła. W tym czasie dyrektorem biblioteki została p. Anna Florczyk.
Mając takie warunki (lokalowe i topograficzne) z pasją zaczęłam organizować w czytelni lekcje biblioteczne dla uczniów szkół średnich i pedagogicznych. Nauczyciele zaakceptowali tę współpracę. Po kontaktach telefonicznych ustalałyśmy czas i tematykę. Każdej lekcji towarzyszyła tematyczna wystawka np. „Porcelana w poezji i literaturze” – oprócz tekstów literackich na ten temat wystawione były zbiory, okazy unikalnej porcelany przyniesionej przez pracownice biblioteki i zaprzyjaźnione czytelniczki. Jako wieloletnia nauczycielka miałam potrzebę tego rodzaju działalności. Odbyłam kilkadziesiąt takich spotkań.
W tym samym czasie organizowałam dla nauczycieli i wybranych czytelników spotkania z ciekawymi ludźmi. Wymienię tylko niektóre np.: spotkanie z Włodzimierzem Sokorskim, Cezarym Chlebowskim, Kirą Gałczyńską – spotkanie w Leśniczówce Pranie.
Oprócz tej działalności dbałam o wyposażenie Czytelni. Nawiązałam kontakt z księgarnią i antykwariatem w Olsztynie. Czytelnia w wyniku tych wyjazdów wzbogaciła się o wiele cennych pozycji – reprinty encyklopedii, słowników.
Prace nasze były pozytywnie oceniane przez naszych zwierzchników. Byłyśmy nagradzane nagrodami pieniężnymi, odznaczane najwyższymi odznaczeniami np. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej i innymi.
W Dniu Nauczyciela lub Dniu Kobiet zawsze odwiedzał nas składając życzenia, przynosząc kwiaty przedstawiciel Kuratorium – p. kurator E. Nałęcz, p. kurator Ryszard Załuska, p. kurator Czesław Chmura, p. kurator Tadeusz Zaniewski oraz wizytatorki Daniela Laskowska i Raisa Górska. Z sympatią wspominam czasy pracy w bibliotece i spotkane tam osoby.
Jestem na emeryturze już wiele lat, ale żyję sprawami „mojej” biblioteki. Zmieniło się nowe pokolenie, a dzieło kontynuowane jest jeszcze lepiej, w każdym razie inaczej. Cieszę się, że jest to biblioteka na miarę dwudziestego pierwszego wieku. Przestrzeń, wyposażenie. Z sympatią obserwuję pracę czytelników w Czytelni przy komputerach. Wizualnie nawet można ocenić, że biblioteka współpracuje ze szkołami, organizuje konkursy. Prace uczniów prezentowane są w pomieszczeniach Czytelni i Wypożyczalni.
Miło jest nam, że dyrekcja [poprzednia] pani Łata, obecna dyrekcja pani Anna Grabowska pamiętają o nas, o emerytkach. Jesteśmy zapraszane na spotkania opłatkowe, Dzień Nauczyciela, na organizowane wycieczki. W imieniu własnym i koleżanek serdecznie dziękuję za pamięć.
Marzec, 2012.
Eugeniusz Nałęcz – wicekurator oświaty i wychowania, wicewojewoda ostrołęcki, aktywny czytelnik Biblioteki Pedagogicznej w Ostrołęce
Jeszcze przed 1 czerwca 1975 r., dniem utworzenia nowych województw, ostrołęcki księgozbiór pedagogiczny został usunięty z kamienicy na rogu ulic Świętokrzyskiej i Kościuszki; złożono go w mniejszej sali siedziby władz Związku Nauczycielstwa Polskiego, w pryzmy pod ścianami, bacząc by można było korzystać z tego lokum na narady czy konferencje. Do zwolnionych pomieszczeń wprowadzili się urzędnicy Wojewódzkiego Komitetu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego; polityka łatwo wygrywa z kulturą i oświatą.
Pierwsza dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej, mgr Wanda Załuska – Macewicz urzędowała w części zrujnowanego starego szpitala, mieszczącego się naprzeciwko Fary; zdeponowano tam również kilka tysięcy woluminów.
W przydzielonym mi, jako wicekuratorowi oświaty i wychowania, zakresie obowiązków był nadzór nad książnicą pedagogiczną, praktycznie rzecz biorąc czytelnikom niedostępną. Zabiegałem u sprawującego pieczę nad oświatą, kulturą i sportem wicewojewody Kazimierza Błaszczaka o godziwy lokal dla biblioteki pedagogicznej – niezbędnej rzeszom, tak licznie, jak nigdy wcześniej, studiujących zaocznie nauczycieli. Mój zwierzchnik kochał sport i turystykę, więc te dziedziny wspierał. Kulturę i oświatę traktował jak pasierbów, ich potrzeb nie rozumiał.
Możliwości rozwoju, w tym inwestycyjne, w drugiej połowie dekady Edmunda Gierka kurczyły się z dnia na dzień, narastała gorycz – nadzieja, że Polska będzie nieustannie „rosła w siłę, a Polacy będą żyli dostatnio” okazała się płonna.
Centralizowanie, jednoczenie instytucji, było w rozumieniu wielu remedium na przejawy dysfunkcji. Mizeria lokalowa Ostrołęki to myślenie wzmacniała. Błaszczak przekonywał mnie, że włączenie zbiorów pedagogicznych do publicznych to najbardziej racjonalne rozwiązanie, ja oponowałem – wspierając się dowodami na różnorodność organizmów w sferze kultury. Różnorodność, dla której specyfiki glajchszaltowanie, tj. ujednolicanie na siłę jest zgubne.
Wydarzenia czerwcowe 1976 r., reakcja na zamierzoną drastycznie podwyżkę cen żywności, miały różne reperkusje. W wojewódzkiej Ostrołęce wymuszono rezygnację z zamiaru wprowadzenia się urzędników Komitetu Wojewódzkiego do – budowanego ze środków Urzędu Wojewódzkiego – budynku przy ul. Gorbatowa. Z nowych możliwości lokalowych skorzystały obie biblioteki – publiczna i pedagogiczna.
Maria Kruczyk – okoliczności, które spowodowały jej odejście ze stanowiska nie powinny przekreślać jej dokonań – uczyniła z wojewódzkiej biblioteki pedagogicznej ważne ogniwo wojewódzkiej struktury oświatowej. Szefowe bibliotek w Makowie Mazowieckim, w Ostrowi Mazowieckiej, w Przasnyszu i Wyszkowie stały się doradcami (użyjmy słowa: radczyniami) działów nauczycielskich bibliotek szkolnych. Stworzono system zintegrowanej informacji o zbiorach (akurat taki aspekt centralizacji służy kulturze).
Uczestniczyłem w zebraniach tego nieformalnego zespołu, pamiętam twarze i mądre słowa Krystyny Cepowiczowej z Ostrowi Maz., Wandy Leszczyńskiej z Makowa Mazowieckiego i Teresy Kaczyńskiej z Przasnysza. Z przekonaniem wspierałem zamierzenia i działania tego gremium, cieszyły mnie dokonania tych kobiet, zabiegałem by pieniędzy na zakup książek i czasopism nie brakowało.
Stan wojenny ogłoszony 13 grudnia 1981 r. sprawił, że tzw. Pałac na Gorbatowa stał się koszarami ORMO (Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej), więc biblioteka pedagogiczna przemierzyła nowy szlak tułactwa. Dotarła na ul. Traugutta, do budynku użytkowanego wcale niedawno przez Komitet Miejski, a później również przez komórki organizacyjne Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Chwała mgr inż. Ryszardowi Władysławowi Załusce, który pod moją – wtedy, wicewojewody – presją, zgodził się zostać w r. 1988 kuratorem oświaty i wychowania i że siedzibę urzędu nadzorującego szkolnictwo przeniósł z ul. Świętokrzyskiej na Oświatową, a przez to umożliwił – po generalnym remoncie – zlokalizowanie tam księgozbioru.
Od daty odejścia na emeryturę staram się pobudzać moje szare komórki do aktywności. Zasoby ostrołęckiej Biblioteki Pedagogicznej traktuję jako źródło nieustannie wzbogacanej wiedzy. Myślę czasem, czy w czasie mi danym zrobiłem dla tej książnicy tyle ile było naonczas możliwe, czy może, niestety, nie zdołałem wesprzeć ją mocniej.
8 marca 2012.